Klubokawiarnia
Lokal znajduje się w stylowej kamienicy - Pasażu "Pod Błękitnym Słońcem" w zachodniej części Rynku Starego Miasta, naprzeciwko Ratusza.
Pomieszczenie jest niezbyt przestronne, raczej ciemne. Powierzchnia jest otwarta, podzielona na trzy tworzące jedną całość sale. W głównej mieści się ogromny bar z wysokimi krzesłami i stolikami oraz z gablotą, w której jest ekspozycja ciast. Dalej jest część przypominająca chill out room z wygodnymi sofami i fotelami. Pod schodami z desingerską balustradą ze stali nierdzewnej jest kącik z kolorowymi fotelami z lat 70. Wystrój jest nowoczesny i chłodny - w barwach czerni i bieli. Akcentami nadającymi wnętrzu energii są zawieszone na ścianach barwne obrazy.
Letni ogródek
Ogromny ogródek dzieli na dwie części przejście prowadzące do drzwi lokalu. Z ogródka jest świetny widok na duży fragment Rynku z charakterystyczną szklaną fontanną, nazywaną fontanną "Zdrój" oraz pomnikiem Aleksandra Fredry i największym w Polsce Ratuszem.
Minusem letniego salonu jest przeładowanie jego powierzchni ciężkimi meblami – stolikami i krzesłami, które ustawione blisko siebie utrudniają komunikację między nimi. Poza tym w ogródku można palić papierosy, co może być uciążliwe dla tych, którzy nie znoszą dymu tytoniowego.
Obsługa miła, uprzejma i pomocna. Czas oczekiwania na zamówienie w granicach 10-25 min.
Fabryka kawy i dobrego nastroju
Fabryka kawy na pewno. W menu jest cała lista z jej propozycjami. Są też koktajle, desery: lody i ciastka oraz przekąski i zestawy śniadaniowe. Na te ostatnie – jak zauważyłam – przychodzą stali bywalcy, głównie młodzi ludzie. Wcale się nie dziwię, bo na talerzach porcje wyglądały bardzo apetycznie.
Ceny niemałe – np. kawa z mlekiem 14 zł, puchar lodowy – 23 zł, beza – 21 zł.
Średnie lody, znakomita beza
Lody – dla tych, którzy mnie już trochę poznali nie będzie niespodzianką, że należą do najczęściej zamawianych przeze mnie deserów.
W Coffee Planet nie podaje się ich na gałki tylko w zestawach z rożnymi dodatkami. Z karty wybrałam ładnie wyglądający na zdjęciu Owocowy Ogród: 3 gałki lodów, owoce (jabłka, kiwi, truskawki, czarne borówki), bita śmietana, polewa, rurka waflowa. Poprosiłam tylko, aby nie dodawać do niego bitej śmietany.
Po kilkunastu minutach (które upłynęły mi na sączeniu - takiej sobie - kawy z mlekiem i przyglądaniu się falującemu tłumowi turystów na płycie Rynku) przede mną pojawił się puchar lodowy.
Owoce na wierzchu lodów nie były tymi z fotografii. Widać było, że kucharz w ich kompozycji wykazał się swoją inwencją i tym, co akurat chyba miał pod ręką. Gałki lodów też nie należały do tych z wyższej półki.
Trochę rozczarowana zimnym deserem (nie do końca skonsumowanym), ciągle miałam ochotę na coś słodkiego - poprosiłam o bezę. Bowiem ciastko to, jeśli znajduje się w ofercie lokalu zawsze z chęcią wybieram.
Tym razem zamówienie okazało się strzałem w dziesiątkę. Duży kawałek bezowego tortu przełożony został kremową masą z bakaliami. Dopełnieniem słodkiej, chrupiącej bezy była polewa czekoladowa.
Beza smakiem dorównywała tej – ciągle przeze mnie wspominanej - bezie, którą jadłam ponad półtora roku temu w nadmorskim Darłówku Wschodnim. W moim bezowym rankingu, wrocławska beza zajęła więc z tą znad morza ex aequo pierwsze miejsce.
Moja ocena na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 5,0.
Przeczytaj także: