Od ostatniej mojej wizyty minęły więc trzy lata. W tym czasie zajazd rozbudowano, a restauracja została przeniesiona do nowego budynku. W czerwcu, kiedy ponownie odwiedziłam restaurację, niestety po raz kolejny się rozczarowałam.
Tym razem zamówiłam: Sałatkę z pieczoną kaczką i filetowaną pomarańczą, serem brie, grillowanym bakłażanem oraz dresingiem malinowym za 20,00 zł
Na sałatkę czekałam niezbyt długo, a czas oczekiwania wykorzystałam na zwiedzenie nowo powstałych, ładnie urządzonych obiektów.
Jednak potem to, co zobaczyłam na talerzu znacznie odbiegało od dotychczas przyjemnych doznań wzrokowych, a później i smakowych. Bowiem tak niedbale przygotowanej i niesmacznej potrawy nie jadłam już dawno – ostatni raz podobny „specyfik”: sałatkę z niedopieczoną kaczką podano mi w warszawskiej restauracji Magdy Gessler „U Fukiera”: http://www.polaneis.pl/gastronomia/item/955-gessler-restauracja-niekiedy-nieszczescie
Odczucia smakowe były zresztą podobne, tak że cytat z tamtej recenzji będzie odpowiedni i w tym przypadku: „Pośród zielonych liści mieszanki sałat królowały kawałki kaczego mięsa z krwisto-czerwonymi środkami. Trochę nie dowierzając mojemu wzrokowi, mięso chciałam przekroić nożem i przekonać się co na to moje podniebienie. Kaczka nie dawała się pokroić. No tak, to jest możliwe wtedy, gdy mięso jest niedopieczone. Spróbowałam. Moje przypuszczenia okazały się prawdziwe – kawałki kaczki były w części zupełnie surowe”. Tutaj jednak różnica była taka, że mięso było nie w części, ale zupełnie surowe. Do tego gotowy, bardzo słodki sos owocowy – brrr!
Obsługa uprzejma i sympatyczna.
Moja ocena na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 1,3 (poprzednia wynosiła: 1,9)