Przy deptaku
Żaczek działający od 1995 roku znajduje się na końcu brukowanego rynku, tuż u stóp pułtuskiego zamku, przy pięknie odnowionym placu z fontanną.
Znajduje się także na początku chyba najbardziej popularnego w mieście deptaka (rowerowo-pieszego), prowadzącego nowym mostem na drugą stronę Narwi.
Opis lokalu
Z zewnątrz lokal nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Wydał mi się trochę jakby z zamierzchłych czasów (wyglądem przypomina typowy w owym okresie bar mleczny).
W środku – zaskoczenie: niewielka, nowocześnie urządzona sala, duży bar w końcu pomieszczenia. Zaledwie kilka stolików, przy których siedzieli goście.
Zajęłam wygodne miejsce na werandzie przylegającej do bocznej ściany budynku.
Muszę przyznać, że menu z propozycjami dań przedstawiało się bardzo zachęcająco. Do tego stopnia, że długo nie mogłam się zdecydować co wybrać.
Menu (wybrane pozycje)
Zupy:
- Rosół z makaronem domowej roboty – 6,00 zł
- Żurek staropolski – 8,00 zł
- Barszcz zabielany z puree – 10,00 zł
Dania główne:
- Sznycel wieprzowy z jajkiem – 20,00 zł
- Polędwiczki w sosie grzybowym – 18,00 zł
- Gołąbki z ziemniakami z wody – 20,00 zł
- Klopsiki w sosie śmietankowo-koperkowym z kaszą jęczmienną – 18,00 zł
- Lin smażony – 100g/8,00 zł
- Sandacz w sosie śmietankowo-koperkowym – 100g/13,00 zł
Drugie dania podawane są w zestawie z ziemniakami i surówkami.
Inne propozycje:
- Pierogi ze szpinakiem – 9,00 zł
- Przecieraki z serem i okrasą – 10,00 zł
Śniadania:
- Jajecznica na boczku (pieczywo + masło) – 9,00 zł
Zamówiłam: Fileta z kurczaka w płatkach kukurydzianych, ziemniaki puree, zieloną sałatę i kompot za 20,00 zł
Na widok zaserwowanego dania omal nie krzyknęłam – z zachwytu i trochę z przerażenia, że tak dużo. Spory kawałek piersi kurczaka otoczonej w złotej panierce tak się bowiem „rozpierał”, że prawie spadał z talerza. Obok mięsa zielenił się kopiec sałaty, a do tego jeszcze niemała porcja puree ziemniaczanego.
Jakość posiłku też była megadobra. Mięso było mięciutkie i soczyste w środku, a panierka cudownie chrupiąca. Profesjonalnie przyrządzona była też sałata: świeża, polana jogurtowym słodko-kwaśnym sosem. Smakowitym uzupełnieniem było muślinowe puree. Wszystko popijane domowym kompotem z wiśni.
Jednym słowem dużo i dobrze – można rzec prawie jak u mamy.
I jak się przekonałam po raz kolejny, w wyborze dobrego lokalu gastronomicznego pozory mogą okazać się mylące. Nie zawsze oddają to, co widać z zewnątrz z tym, co można zastać wewnątrz i na talerzu.
Obsługa młoda i sympatyczna, ale taka jakaś smutnawa.
Moja ocena na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 8,1.
Na zdjęciach: zamek biskupi, ratusz z wieżą ratuszową, plac z fontanną, nowy most prowadzacy na drugą stronę Narwi.
PS
Brak foto z wnętrza lokalu jest skutkiem ubocznym doskonałej kuchni. W sali pełnej gości nie wypadało mi robić zdjęć.
Przeczytaj także:
- Kuźnia Kurpiowska oraz zabytkowy kościół w Pniewie, na skraju Puszczy Białej