Gdy stanie się w środku zespołu, przed drewnianymi domami, wokół zaskoczy nie tylko przyroda.
Łagodne łuki śródleśnych alejek, o tej porze pokrytych białym puchem, zawieść mogą – jak się okazuje – do małego zwierzyńca. To w nim ponoć znalazły swój dom m.in. wielbłąd dwugarbny, daniel, koza, ptaki. Są wśród nich patagonki – jak podaje wikipedia.org: „gatunek ptaka z rodziny papugowanych, zasiedla centralną Argentynę, centralne Chile, Falklandy, Urugwaj”. „Zamieszkuje: lasy oraz trawiaste zarośla. Najczęściej przebywa w koronach drzew.” Ich donośne nawoływania słychać jest już na parkingu na tyłach restauracji.
Drewniana przyjemność
„Gniazdo” to w podwarszawskich warunkach rozwiązanie budowlane dosyć rzadko spotykane.
Duży drewniany dwór z resturacją, we własnym parku i hotelem tuż obok, realizuje oczekiwania turystów, jako miejsca, w którym jedzenie można połączyć z przyjemnym wypoczynkiem.
Z parkingu przed restauracją, po schodkach lub kładką z poręczą z grubych powrozów z boku wejścia goście dostają się do obszernego pomieszczenia restauracji. Stąd też łatwo jest wejść na poddasze. Tutaj pod powałą znalazła miejsce przyjemna antresola - kawiarnia. Jej luksusowy ton nadają stylowe meble w pastelowych kolorach, kuta ażurowa balustrada, kwiaty, zmysłowe parawany i urocze malowidła, które zdobią także drzwi do WC.
Spokojne i lekkie w charakterze pomieszczenie z sympatycznym barem - aneksem kuchennym jest dobrym miejscem do spotkań tete-a-tete lub pogaduch przy kawie.
Niewątpliwą ozdobą lokalu są także żyrandole wykonane tą samą techniką co balustrada. Trzymające je długie łańcuchy zamocowane u sufitu nad antresolą schodzą aż do niższego poziomu z salą restauracyjną.
We wnętrzu restauracji panuje klimat góralskiego folkloru podanego z dworską elegancją. W zdobnictwie restauracji wykorzystano stylizowane elementy stylu dworskiego: obrazy, meble, lampy oraz – niestety – detale myśliwskie: wypchane ptaki i skóry zwierząt.
O wiele przyjemniej w tym towarzystwie prezentują się żywe kolorowe rybki, których pląsy można obserwować w wielkim akwarium w restauracyjnym korytarzu.
Dla łowców smaku
Kolejny dzień zimowego popołudnia, zmierzch.
Podczas gdy większość ludzi wraca po pracy do domów, ja w poszukiwaniu kulinarnych doznań zasiadam do stołu.
Dosyć spore i różnorakie menu (w przewadze z daniami kuchni polskiej) „Gniazda”, za chwilę ożywa jedną z propozycji na moim talerzu. Apetycznie brzmiąca nazwa porcji: indyk faszerowany mozarellą i szpinakiem podanym z kuskusem i z groszkiem (zamiast groszku poprosiłam o sałatkę z dodatkiem winegret) pod sosem serowym (33 zł) ładnie zaprezentowała się w płomieniu świecy.
Na pierwszym planie jeszcze dymiący spory kopczyk z żółtych ziarenek kaszy, obok fantazyjna wersja indyczego mięsa ze szpinakiem zapiekanym z serem.
Zbyt duży dodatek soli do szpinaku - jak dla mnie - sprawił, że wyborne warzywo straciło na swoim wyrazie. W tej wersji zupełnie wystarczyła bowiem domieszka charakterystycznej w smaku mozzarelli.
Sałatkę z pomidora, ogórka i zielonej sałaty z sosem winegret – bez której nie może obejść się porządny obiad – podano w minimalnej ilości.
Przepyszny dodatek, zaserwowany razem z pozostałymi składnikami posiłku, powinien wypełnić osobną miseczkę. Jednak jako koło ratunkowe dla podniesienia smaku potrawy, wystarczył.
Reasumując. Zajeżdżający do drewnianej restauracji goście mogą spróbować tradycyjnych dań mięsnych i spędzić czas blisko natury.