Jedzenie w Championie
W Polsce jest siedem Centralnych Ośrodków Sportu. Ośrodek w Spale (przeczytaj także: Opłaty w COS w Spale za korzystanie z infrastruktury sportowej), w centrum kraju, usytuowany jest na skraju miejscowości w ładnym paśmie leśnym. Poza ofertą sportową oferuje także pobyty hotelowe i zdrowotne. Odwiedzający mogą skorzystać poza tym z wyżywienia w sportowej stołówce. Jest to o tyle ciekawe, że posiłki jada się razem ze sportowcami z całego kraju, a nawet świata.
W budynku hotelowym (Champion), na parterze znajduje się stołówka. To w niej stołują się sportowcy i goście.
Charakter pomieszczenia przypomina bar szybkiej obsługi, i taki zresztą jest. Przestronny, jasny za sprawą dużych przeszkleń, pastelowych ścian, z ustawionymi w rzędy stolikami przedzielonymi nowoczesnymi parawanami z mnóstwem zielonych kwiatów, kolorowymi krzesłami, z ladą ze sztućcami i talerzami, barami: sałatkowym i daniami na ciepło, stanowiskami z napojami – różnymi sokami owocowymi, wodą mineralną.
Aby dostać się do środka, w recepcji hotelu zaraz obok wejścia do stołówki trzeba wykupić przepustkę. W jej ramach można skorzystać z całodziennego wyżywienia lub jednego posiłku, np. obiadu - 22 zł.
Do wyboru do koloru
Polska tradycja kulinarna nakazuje, by podczas głównego posiłku w ciągu dnia – obiadu, na stole pojawił się bogaty i urozmaicony zestaw dań. Wskazane jest, żeby zawierał wszystkie niezbędne składniki odżywcze, które pozwolą organizmowi na sprawne funkcjonowanie. Obowiązkowo powinien zawierać zupę, mięso lub rybę, kaszę bądź ziemniaki, no i oczywiście zieloności. Jak z tymi ważnymi grupami produktów poradził sobie sportowy kucharz?
W obiadowym jadłospisie do wyboru były; zupy: pieczarkowa, krem brokułowy z groszkiem ptysiowym; mięso: kotlet z kurczaka, bitki wołowe; ryby: smażona, parowana; surówki: selerowo – marchwiowa, z warzyw mieszanych, buraczki zasmażane; ciasto: keks.
Z proponowanych ciepłych pozycji wybrałam rybę, gotowane ziemniaki (była też kasza mazurska), buraczki. Z sałatkowego baru dobrałam: surówkę selerowo – marchwiową i zieloną sałatę, którą polano mało słodkim sosem na bazie soku cytrynowego, z patery z owocami wzięłam kiwi.
Ja poprzestałam na tych dodatkach, ale jak zauważyłam dużą popularnością wśród innych cieszyły się też: ogórki (kiszone), oliwki, mandarynki, plasterki cytryn. A więc sporo witaminy C. Akurat to mnie nie zdziwiło. Bowiem, jak należało przypuszczać, takie jej bogactwo w sportowym menu ma za zadanie nie tylko przyczynić się do wzrostu przyswajalności przez organizm wapnia i żelaza z i innych składników odżywczych dostarczanych z pokarmem, ale także utrzymać odpowiednią krzepliwość krwi, ułatwić proces gojenia się ran. Ponadto ma nie pozwolić na osadzanie się w tętnicach cholesterolu i innych szkodliwych substancji, i - co nie jest bez znaczenia podczas wielogodzinnych treningów i rywalizacji sportowej - ma przyczynić się do zwiększenia szybkości reakcji i koncentracji oraz ułatwić relaksację i pozytywne nastawienie.
Smak surówek warzywnych można było urozmaicić sosami jogurtowymi, które w dzbankach stały na ladzie baru, a także posypać przygotowanymi w miseczkach siekanym koperkiem lub szczypiorkiem.
Bez zbędnych kalorii
Wybrany przeze mnie zestaw był naprawdę dobry. Ziemniaki kruche, pachnące. Ryba miękka w symbolicznej panierce. Buraczki, choć w jadłospisie było, że są zasmażane, to jednak pozbawione były ciężkiej konsystencji - pomyślałam nawet, że po prostu starte na tarce tylko zostały podgrzane.
Na obiad zjadłam więc sporo białka, zaopatrzyłam organizm w kwasy tłuszczowe omega 3, błonnik, witaminy i mikroelementy, dostarczyłam mało węglowodanów. Przy tym usprawniłam spalanie tłuszczów za sprawą ogromnej porcji witaminy C, której źródłem były surówki i owoc kiwi i sok grejpfrutowy.
Jedyne co mogło zburzyć mój lekkostrawny obiad, to kawałek ciasta. Nie mogłam mu się jednak oprzeć. Moja ciekawość jak poradził sobie sportowy kucharz z ciastem, na który przepis znano już w starożytnym Rzymie – zwyciężyła. Musiałam się przekonać, czy w keksie, który swój niezwykły smak zawdzięcza bakaliom nie zastosowano jakichś zamienników.
Istotnych modyfikacji jednak nie wykryłam poza tym, że w odróżnieniu od tradycyjnych: rodzynek, suszonych moreli, daktyli, orzechów i migdałów wyczułam gotową mieszankę owoców kandyzowanych i dużo suszonej żurawiny. Jej dodatek sprawił, że znów w roli głównej była witamina C. Ogólnie ciasto było dobre - aromatyczne i miękkie (może bardziej puszyste i suche niż to zwykle bywa) z lekko polukrowanym wierzchem.
Finał?
Jak się przekonałam kucharz w sportowej stołówce sięgnął po starą, sprawdzoną receptę. Zastosował dania proste, ograniczył tłuszcze, zaserwował dużo warzyw i owoców – głównych reprezentantów zdrowego żywienia. W efekcie zjadłam dużo, smacznie, zdrowo i …tanio.
Nota na liście rankingowej to: 7,6.
W pobliżu warto zobaczyć:
- Dom Pamięci Walki i Męczeństwa Leśników i Drzewiarzy Polskich
W Konewce i Jeleniu:
W Smardzewicach:
W Inowłodzu:
W Anielinie:
W Tomaszówku:
W Wincentowie:
W Opocznie:
- Zamek z czasów Kazimierza Wielkiego – Muzeum Regionalne
W Drzewicy:
- Skwer im. Drzewickich Olimpijczyków i tor do uprawiania kajakarstwa górskiego
W Przedborzu:
W Starej Wsi:
- Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki Dojo
W Tomaszowie Mazowieckim:
- Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego
- Podziemną Trasę Turystyczną "Groty Nagórzyckie"
W Białaczowie:
- Pałac