Lokal odwiedziłam nie pierwszy raz - tutaj jest poprzednia recenzja: Bez Gessler znacznie lepiej - restauracja Przepis na kompot, Żelazowa Wola
Od poprzedniej wizyty niewiele zmienił się także wystrój lokalu (no, może za wyjątkiem większej liczby słoików z kompotami), dlatego przypominam, co napisałam trzy lata temu:
Co mnie zaskoczyło już przy wejściu, to inna, dosyć oryginalna nazwa: „Przepis na kompot”. Środek – choć tak jak poprzednio elegancki i stylowy (wiele pozostawiono z poprzedniej aranżacji), to wzięły go we władanie owoce. Prawdziwe i sztuczne. Są na stołach, na szafkach, zwisają z oparć krzeseł. Ich motywy zdobią obrusy na stolikach na letnim tarasie, podkładki stołowe, parawany i karty dań. Wszystko wieńczą dziesiątki słojów z kompotami i dżemami, które piętrzą się w kredensach, na półkach, a nawet na kominku. Są wśród nich z wiśni, czereśni, porzeczek, jabłek, gruszek i zeszłorocznej dyni (jak się dowiedziałam w tym roku zapasy z niej będą robione już niedługo).
Menu (wybrane pozycje)
Przekąski zimne:
- Gzika wielkopolska z pyrkami gotowanymi podawana – 15,00 zł
- Tatar wołowy tradycyjnie przygotowany z dodatkami. Pieczywem i masłem serwowany – 29,90 zł
Przekąski ciepłe:
- Złocisty naleśnik szpinakiem z jajkiem faszerowany podany pod sosem z sera pleśniowego – 16,00 zł
- Skrzydełka drobiowe zapiekane podawane w różowym „diabelsko ostrym” sosie – 22,00 zł
Zupy:
- Domowy rosół długo gotowany, z kluskami lanymi podawany – 14,00 zł
- Żur staropolski na zakwasie gotowany i wędzonce, podawany z jajem i białą kiełbasą – 14,50 zł
Dania drugie:
- Zraz po staropolsku faszerowany cebulą i boczkiem, podawany z kasza jaglaną i sałatką z ogórków kiszonych (lub małosolnych) z natką pietruszki i przyprawami – 33,90 zł
- Rumsztyk wołowy pokryty złocistą cebulką, podawany na ziemniakach puree z asystującymi buraczkami domowymi – 36,90 zł
- Chrupiąca kaczka lakierowana sosem rodzynkowym, podawana na prażonych jabłkach w towarzystwie modrej kapusty oraz aksamitnych klusek śląskich „z dziurką” – 49,90 zł
- Stek z polędwicy na gorącym kamieniu, podawany z ziemniakami zapiekanymi w towarzystwie warzyw i sosów – 88,90 zł
- Pieczony w papilotach filet z miętusa z warzywami korzennymi skropionymi białym winem, doprawiony ziołami prowansalskimi, w asyście ryżu szafranowego i pieczonych pomidorów wiśniowych – 47,90 zł
- Pierogi babcinych receptur ręcznie wyrabiane z delikatnego ciasta, z wybornymi farszami, polane okrasą lub bez – 21,90 zł
Desery:
- Szarlotka na gorąco z kruszonką wg domowych receptur wyrabiana – 13,90 zł
- Torcik bezowy mascarpone faszerowany i z sosem z maracuii podawany – 15,90 zł
Inne propozycje
„Z ziemi włoskiej do Polski, bo przecież to lubimy…”:
- Makaron spaghetti a’la bolonese „Bolkiem” po polsku zwanym – 21,90 zł
Dania wegetariańskie:
- Domowej receptury placki ziemniaczane podawane z kremowym sosem grzybowym, śmietaną lub cukrem, jak kto lubi – 23,90 zł
- Puree z kaszy kukurydzianej (Polentos) w oliwie z oliwek, podawane w towarzystwie z brokułami i pomidorkami cherry – 24,90 zł
Zamówiłam: Zupę tygodnia - krem z buraków z selerowym chipsem za 13,50 zł, z menu zimowego – świąteczne mleczko z cukrem palonym (czyli staropolska legumina) w cenie 12,00 zł, a także kompot wieloowocowy za 4,50 zł
Zupa była bardzo gęsta i bardziej przypominała mi puree buraczane niż gładki krem. Przyprawiona na ostro papryczką chili zadziałała rozgrzewająco. Niestety chips z selera, który miał zapewne nadać zupie trochę łagodności nie miał tego swojego przyjemnego, słodkawego posmaku, był rozmiękczony i niejadalny.
„Jajko, kolebka życia, jest formą najdoskonalszą w świecie” – pisał słynny rumuński rzeźbiarz abstrakcyjny, Konstanty Brancusi, twierdząc, że nie może rzeźbić, bo piękniejszej formy od jaja nie można znaleźć.
Zaś w kuchni staropolskiej jajka uważano za pokarm wyborny i posilający, którego „chorzy i zdrowi, ubodzy i panowie łatwo używać mogą”.
Jak przystało na deser o staropolskich korzeniach – legumina była mocno jajeczna. W smaku delikatna, o konsystencji pianki, słodka. Słodycz deseru dodatkowo podkreślał lekko żółty syrop cukrowy.
Wreszcie kompot. Zamiast w kompotierce został podany w kieliszku. Stąd wyłowienie owoców (choć niewiele) stało się niemożliwe. Szkoda, bo gdzie jak gdzie, ale w „Przepisie na kompot” miałam nadzieję na prawdziwie polski kompot z dużą ilością owoców i… nie w kieliszku!
Obsługa elegancko ubrana, uprzejma i rozmowna.
Moja ocena na liście rankingowej restauracji w Polsce to: 6,8.
W pobliżu warto zobaczyć:
-Muzeum - miejsce urodzenia Fryderyka Chopina
- Kościół o charakterze obronnym w Brochowie
- Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą
- Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie