Pogorzelica od zawsze zachwycała swoim pięknem. Urokliwe szerokie plaże z jasnym miałkim piaskiem, rozległe wydmy, sosnowy starodrzew otaczający miejscowość i fascynujący Kanał Liwia Łuża tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca.
Z kijkami lub rowerem
Kilkukilometrowa trasa rowerowa ze ścieżkami pieszymi wzdłuż ulicy Wojska Polskiego, łączy to kąpielisko morskie od zachodu ze słynnym Niechorzem. Co ważne, wybierając się na przejażdżkę bicyklem lub na spacer z kijkami możemy swobodnie przemieszczać się doskonałym ulicznym traktem lub nadmorską ścieżką.
Kameralny charakter miejscowości zatopionej w lesie sprawia, że poruszając się czy to oryginalną ulicą, czy to urozmaiconą trasą leśną możemy poczuć radość z uprawiania aktywności fizycznej.
Idealnym punktem do rozpoczęcia wycieczki jest kompleks spa Sandra. Dla tych, którzy chcą przeżyć coś więcej, wizyta w kompleksie będzie czymś wyjątkowym. Od atrakcji aż kręci się w głowie. Mniej wymagający mogą zawsze usiąść w kawiarni, której okna bezpośrednio graniczą z basenem rekreacyjnym.
Wśród leśnej ciszy
Wybierając turystyczną ścieżkę w lesie, w pewnym momencie znajdziemy się w miejscu, w którym wody Kanału Liwia Łuża wpadają prosto do Bałtyku. Ujście kanału do morza jest jednym z najpiękniejszych zakątków Pogorzelicy. To piaszczyste rozlewisko jest idealnym miejscem do wypoczynku.
W dalszej podróży do centrum miejscowości czuć będziemy unoszące się w powietrzu eteryczne sosnowe zapachy. Naszymi organizmami zawładnie też jod, którego dostarczy nam wyczuwalna morska bryza.
Relaks przy wydmie
Subtelna uroda przyrody, spokój i malowniczy krajobraz towarzyszyć nam będą aż do wejścia na plażę przy ulicy Plażowej. Tutaj czas można sobie umilić zakupami lub posilić się w jednym z lokali.
Po takiej wyprawie każdemu należy się bowiem suty posiłek, najlepiej orzeźwiający deser lub smakowite co nieco.
Pogorzelica jest jedną z tych nadmorskich miejscowości, w której o wyśmienity posiłek nie można martwić się zbyt długo.
Ulica Plażowa należy do tych, gdzie można zaspokoić głód i mile spędzić czas. Mój wybór padł na położony przy końcu ulicy, obok wejścia na plażę, bar Złota Rybka.
Lody łącznie z naleśnikami
Propozycje kulinarne baru wprawiły mnie w zakłopotanie. Jak zawsze, gdy czegoś jest dużo, to mam problem z wyborem dania. W takich chwilach moje podniebienie podążając za wzrokiem chciałaby spróbować wszystkiego. Niestety, oczy swoje a żołądek mówi: o rany – daj spokój!
Pogubiłam się w karcie nie na żarty. Już samo wytypowanie porcji z listy naleśników stało się dla mnie trudne. Nęciły mnie wszystkie, że wymienię tylko: z serkiem Camembert i żurawiną, z owocami i gałką loda, z serkiem waniliowym i konfiturą jagodową, z serem i rodzynkami, z bananami i czekoladą, z jabłkami i polewą, z truskawkami, z … Wszystkie po 12 zł porcja, na którą składają się po 2 szt. naleśników. Gdyby jeszcze tego było mało, widząc tablicę z kuszącymi deserami, przyszła mi ochota na pyszne duże lody. Zawsze (no, prawie zawsze) dopomina się o nie mój organizm, gdy zmęczę go fizycznie, i to jeszcze w słoneczny dzień. A że za mną była kilkudziesięciokilometrowa podróż rowerem i takaż sama czekała mnie z powrotem, to nic dziwnego, że pojawiło się standardowe domaganie.
Z pomocą w wyborze posiłku przyszedł sam właściciel Złotej Rybki. Zaproponował naleśniki, na które, jak sam powiedział, przepis znalazł w Internecie. Trochę go zmodyfikował i naleśniki cieszą się uznaniem klientów. A mój apetyt na lody miał zaspokoić puchar …Złota rybka.
Polak, Węgier - dwa bratanki
Przyniesione do stolika w rozłożonym przy barze ogródku naleśniki okazały się ...naleśnikami Gundela (też 12 zł porcja). Te charakterystyczne dla kuchni węgierskiej słodkie naleśniki zwykle serwuje się w formie tortu. Jednak uprzedzona o modyfikacjach wprowadzonych przez właściciela, nie zdziwił mnie inny sposób ich podania.
Dwa cienkie naleśniki zwinięte w rulon oblane sosem czekoladowym z dodatkiem prażonych orzeszków ziemnych i kandyzowanej skórki pomarańczowej, posypane dodatkowo cukrem pudrem efektownie prezentowały się na talerzu. W środku masę orzechową zastąpiono farszem z białego sera na słodko z miękkimi rodzynkami. I tutaj wykryłam kolejną modyfikację - rodzynki zamiast tradycyjnego flambirowania (skropienia dania alkoholem i podpalenia go) zostały namoczone w rumie i po prostu wymieszane z serkiem.
Muszę przyznać, że eksperyment z Gundel palacsinta się udał. Naleśniki w wykonaniu polsko-węgierskim były wyborne. Jednak jeśli mam być szczera, dla mnie zbyt słodkie za sprawą dodatku cukru pudru, bitej śmietany i kandyzowanych owoców. W wersji oszczędniejszej miałyby bardziej wyrazisty, wyrafinowany smak.
Złota rybka w pucharku
Lody (16 zł porcja) o tej wdzięcznej nazwie, równie wdzięcznie prezentowały się w zaserwowanym szkle. Ich żółty kolor i dodatki mogłam wymieniać przez wszystkie przypadki – ale się zrymowało! Jednak, żeby nie być gołosłownym, wyliczę: gałki lodów – od bladożółtego przez jaskrawy do brzoskwiniowego, ładnego kontrastu dodawała jedna gałka lodów truskawkowych. Następnie lody przykryto kremowymi prażonymi kosteczkami jabłek. Potem bitą śmietaną, na wierzchu której znalazły się cienko pokrojone, o pomarańczowym zabarwieniu owoce: brzoskwinie i pomarańcze. Górę posypano złotymi kuleczkami z masy cukrowej i przyozdobiono bibułkową złotą rybką. Jaki wygląd taki smak. Jako miłośniczka lodów, z czystym sumieniem mogę zarekomendować puchar wszystkim lodożercom.
Cała turystyczna Polska w jednym miejscu!
Dziennik turystyczno-kulinarny
Poznaj Polskę i jej sąsiadów z Polą Neis
E-mail: polaneis@polaneis.pl
WWW: polaneis.pl
Sygn. akt I Ns Rej. Pr. 17/16 SO w Łodzi
Redakcja:
ul. Mazowiecka 54
96-330 Budy Zaklasztorne
Tel.: 514220640
Fax: 46 8310290
Wydawca:
ul. Łagiewnicka 54/56, lok. 20/A/324
91-463 Łódź