Jak się okazało przede mną stał XIV-wieczny zamek, który powstał z inicjatywy Kazimierza Wielkiego, jako jedno z ogniw obrony przed rosnącą potęgą państwa krzyżackiego. Z informacji zawartej na jednej z tablic przed zamkiem, dowiedziałam się m.in., że w okresie swojej świetności był on miejscem czasowego pobytu królów, a władcami, którzy najczęściej w nim przebywali byli Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk. Zamieniony w XIX wieku w ruinę, w latach 30. XX wieku został poddany pracom zabezpieczającym i porządkowym, a w 1949 roku otwarto stałą ekspozycją muzealną. Na tym się nie skończyło, i w latach 1964-1975 przeprowadzono jego gruntowną odbudowę. Co ciekawe, w muzeum oprócz takich wystaw, jak: Pradzieje regionu łęczyckiego, Łęczyca średniowieczna, Wyposażenie podłęczyckich wnętrz dworskich z XVII-XIX w., Rzemiosło i sztuka ludowa regionu łęczyckiego oraz poświęconej historii i kulturze Żydów łęczyckich, zgromadzono bogatą, bo liczącą 400 eksponatów kolekcję rzeźb demonicznych, z których większość to wcielenia Boruty. Diabła, który w dawnych słowiańskich czasach słynął w okolicy z licznych swoich wcieleń, a jego postać dzisiaj jest „marką Łęczycy i Województwa Łódzkiego”, o czym można się dowiedzieć z tablicy umieszczonej przed zamkiem.
Spod warowni warto przejść kilka kroków w stronę centrum i wtopić się w klimat starego rynku. Na głównym placu miasta, otoczonym kolorowymi kamieniczkami, pośrodku stoi zabytkowy ratusz. W odrestaurowanym budynku z 1788 roku swoją siedzibę mają władze miasta i gminy. Przy jego bocznej ścianie postawiono pomnik Matki Boskiej upamiętniający miejsce, w którym mieszkańcy Łęczycy po zakończeniu I wojny światowej rozbroili żołnierzy niemieckich.
Piękną scenerię łęczyckiego rynku tworzą rozmieszczone wokół niego ławeczki i latarnie, które zapalone wieczorem czynią go wyjątkowo urokliwym.
Ale Łęczyca to nie tylko zamek i rynek, to także inne ciekawe zabytki, jak chociażby: kościół i klasztor oo. Bernardynów z 1631 roku, w którego wnętrzach podziwiać można piękny ołtarz i organy albo park miejski. Jego istnienie datuje się na XVIII wiek i od lat pełnił rolę spacerowo-wypoczynkową. Zlokalizowany nad brzegiem Bzury, już w okresie międzywojennym tętnił życiem kulturalnym i rekreacyjnym. Na jego terenie znajdowały się bowiem kawiarenka, korty tenisowe i plac do krokieta, odbywały się festyny, a z głośników płynęła muzyka. Zrewaloryzowany w latach 2006-2008 odzyskał swój dawny wygląd i przeznaczenie.
To tylko niektóre miejsca, o których zdołałam się dowiedzieć podczas przejazdu przez miasto. Nic więc dziwnego, że czuję niedosyt i przy najbliższej okazji odkryję – mam nadzieję – jeszcze dużo niespodziewanych i ciekawych miejsc.