Sposób przygotowania:
1. Buraki się skrobie,
2. płucze,
3. gotuje do miękkości około trzech godzin w metrowym parniku.
4. Ugotowane buraki odcedza się,
5. wysypuje do dużego koryta zbitego z desek,
6. i sieka na drobno.
7. Posiekane buraki zawija się w konopne szmatki zwane „płatami”.
8. Każdą „płatę” wypełnioną dwiema miseczkami buraków przyciska się talerzem z blachy i tak naprzemiennie układa się w metalowym pojemniku prasy.
9. Później się kręci i wiadro podstawia,
10. i to jest urządzone tak [ta prasa], że ten sok leci, a wysłodki zostają.
11. Sok wlewa się do miedzianych kotłów (zwanych „misami”) wmurowanych w specjalnym piecu.
12. Do soku dodaje się wcześniej przygotowane, obrane, wypłukane i pokrojone na kawałki — dynie i (lub) jabłka.
13. To wszystko gotuje się razem około czterech godzin zanim wyjdą powidła. I musi się to gotować na tak dużym ogniu, by przewracały się aż bałwany z piany.
14. Pod koniec gotowania miesza się dużą drewnianą łyżką lub specjalnym mieszadłem do powideł wykonywanym dzisiaj na wzór tych poolenderskich.
By dobrze smakowały ważne jest zachowanie odpowiednich proporcji dodawanych jabłek czy „bani”. Ci, którzy już się w powidłach rozsmakowali przyznają, że często przedkładają je nad kiełbasę czy inną odzwierzęcą okrasę, a nie są wegetarianami. Coś szczególnego musi być więc w tych olenderskich po dziś dzień gotowanych powidłach, że aż życie bez nich niektórym się przykrzy!