Poznaj Polskę i
jej sąsiadów z Polą Neis 

Rekord Polski w liczbie odwiedzonych muzeów, restauracji i atrakcyjnych miejsc.
Polish Czech English German Lithuanian Russian Slovak Ukrainian


Waga stoi w miejscu - tak może być na początku odchudzania

W czasie odchudzania miewamy nieraz momenty zwątpienia. Stres rozładują mocne strumienie wody z basenowych dysz W czasie odchudzania miewamy nieraz momenty zwątpienia. Stres rozładują mocne strumienie wody z basenowych dysz

Pola – oszukałaś mnie, jestem przez ciebie w dołku!

 

Tak mnie w niedzielny poranek przywitała znajoma z pływalni. Pod prysznicem razem z wodą, wylewała przy okazji i na mnie strumienie goryczy i rozczarowania.

 

Przez moment przeszłam burzę mózgu: co ja takiego ostatnio zrobiłam, komu się naraziłam, co spsociłam, a może coś chlapnęłam?

Jakoś nic poważniejszego nie przychodziło mi do głowy. ODDECH – głęboki: jeden, drugi, trzeci (jak zawsze uratował mnie przed nerwową reakcją). Uspokój się i powiedz co się stało – zapytałam. 

Od prawie tygodnia moja waga stoi jak zaczarowana! Na co mi te twoje dobre rady, skoro nie lecę z nią w dół? – usłyszałam w potoku słów. Wzbudziłaś tylko moją nadzieję z tą dietą i ruchem – znajoma dalej wyrzucała z siebie jak z karabinu.

No to cię mam – pomyślałam i sama przypomniałam sobie, jak to było ze mną na początku mojego odchudzania. 

Nie martw się, zaraz podskoczy jeszcze w górę – odpowiedziałam rozbawiona.

Co?! Ty sobie ze mnie żarty stroisz, a mnie wcale nie jest do śmiechu – niemal rzuciła się na mnie z pięściami. Już byłam gotowa podstawić jej nogę, aby wyłożyła się na posadzce jak długa i ostudziła emocje. Na szczęście ktoś wszedł i uratował mnie niechybnie od prysznicowego znokautowania. 

Podczas odchudzania moje samopoczucie poprawiałł wodny masaż  Chodź, idziemy się pomasować – zaproponowałam. Wiedziałam, że pod mocnymi strumieniami wody, okładającymi niemiłosiernie kark, emocje znajomej trochę opadną. Naburmuszona, posłuchała mnie i siedziała pod dyszą prawie pół godziny. Już trochę zaczęłam się o nią martwić.

   Skóra ci zejdzie, jak tak dalej będziesz tkwić pod tą dyszą – powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Ku mojemu zdziwieniu, znajoma spotulniała jak baranek i nawet dała się namówić na towarzystwo na torach. Po 40 rundkach, z powrotem spotkałyśmy się pod prysznicem. Jak się czujesz? – zapytałam pełna obaw. Jakoś obleci – usłyszałam. Znajoma nie była skora do rozmowy. Wiesz co, chodźmy na kawę – pogadamy – zaproponowałam. Daj mi spokój, nie mam czasu, muszę wracać do domu, poza tym jestem głodna i wściekła! – znów odezwał się automat. Wiem, że w takich chwilach najtrudniej jest namówić kogoś na szczerą rozmowę. Muszę ją jednak przeprowadzić, bo konsekwencją pozostawienia znajomej samej sobie będzie zniechęcenie i powrót do złych nawyków – bo przecież w jej przekonaniu, po co ma się dalej męczyć, skoro i tak jej poświęcenie nie daje efektów. No właśnie – poświęcenie. I to jest makabryczne. Ciekawe, że większość z nas traktuje zmianę trybu życia na zdrowszy, jako niemal wyprawę krzyżową, z umartwianiem się, z głodzeniem, ze stresem, z bojaźnią, że się nie uda i że wyniki takiej ofiary powinny być natychmiastowe. No cóż, jeśli tak myślimy, to sami jesteśmy ofiarami, niedojdami i czym tam jeszcze. Wystarczy przecież odwołać się do naszego zdrowego rozsądku i przywołać w pamięci obrazki z przeszłości: czy od razu nauczyliśmy się chodzić, czy od razu mija nam wzburzenie, gdy jesteśmy na kogoś lub na coś wściekli, czy od razu umieliśmy jeździć samochodem? Nie. Wszystko wymagało lub wymaga czasu i pracy. Tak samo jest z naszym organizmem. I on potrzebuje czasu, aby przestawić się na inne tory. Nauczony łatwizny, złych przyzwyczajeń – tak łatwo nam nie odpuszcza. Siłuje się z nami. Pokazuje, kto tu jest mocniejszy. Takie przeciąganie liny może trwać nawet kilka tygodni. Śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę co ze mną wyprawiał. Ja jednak nie dałam się podpuścić i potraktowałam go jak przyjaciela, jak najlepszego kompana. Docieraliśmy się, poznawaliśmy się nawzajem, przekomarzali, a nawet kłócili i robili sobie na złość. Ale wszystko na luzie, nie przekraczając pewnych granic. Jak dobre małżeństwo. Wybaczając sobie potknięcia i rozczarowania. Zrozumieliśmy się i teraz nawzajem się wspieramy. A waga stała się nieodzownym elementem mojego życia. Nie boję się jej już. Wprawdzie nie wchodzę na nią codziennie, ale co kilka, a nawet  kilkanaście dni. Gdy czuję, że poszła w górę i wskazówki to potwierdzają, mówię wtedy: no, Pola dzisiaj to jemy tylko truskawki i zwiększamy aktywność fizyczną.

Gdy moja waga idzie w górę, to jem truskawki i piję ...wodę

Jedno z drugim się uzupełnia. Bo jak podkreśla prof. Andrzej Markiewicz z Katedry Podstaw Fizjoterapii Klinicznej Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach: „aktywność fizyczna nie tylko obniża wagę i pomaga utrzymać reżim dietetyczny, ale ma bardzo korzystny wpływ na nasze zdrowie i kondycję fizyczną”. Zaś jak przekonuje prof. Barbara Zahorska-Markiewicz, autorka „Programu Zdrowego Odchudzania ZODIAK” – „jeśli chcesz się odchudzać bezpiecznie, nie powinnaś tracić na wadze więcej niż 0,5-1 kg tygodniowo. – Realnym celem odchudzania jest ubytek 10% wyjściowej wagi”.

 

POZNAJ Z POLĄ NEIS SĄSIADÓW POLSKI

Niemcy

flaga niemiec mala

Rosja

flaga-rosji-mala

Litwa

flaga-litwy-mala

Białoruś

flaga-bialorusi-mala

Ukraina

flaga-ukrainy-mala

Słowacja

flaga-slowacji-mala

Czechy

flaga-czech-mala
Niemcy Rosja Litwa Białoruś Ukraina

Słowacja

Czechy