Niezbyt duża, z przyjemnym jasnym wnętrzem knajpka mieści się na tyłach narożnego budynku przy alejce prowadzącej wzdłuż jednego z dwóch jezior miasta: Domowe Małe.
Sala (na ok. 50 klientów, a w sezonie letnim wraz z tarasem na 120) usytuowana w przepięknej scenerii mazurskiego jeziora jest absolutnym hitem.
Z tarasu i przez panoramiczne okna Mazuriany można podziwiać kolorową panoramę Szczytna rozpościerającego się nad brzegiem wody.
A jeżeli – choć to mało prawdopodobne – znudzi się nam krajobraz zza okna, zawsze można „przespacerować się” wzrokiem po ścianach restauracji. Nastrojowe lampy dyskretnie oświetlają zawieszone zdjęcia i grafiki Szczytna i jego okolic z dawnych lat. Atrakcyjne widoki przenoszą nas w klimat dawnej epoki, dają odczuć nostalgię i tęsknotę za mijającym czasem.
Wędrówkę można skończyć przy samym sercu restauracji – kominku, zagłębiając się w miękkim czerwonym fotelu.
Kolej na menu
Karta dań jest niezwykle zróżnicowana – od tradycyjnych potraw kuchni polskiej do ciekawostek z różnych zakątków świata. Znajdziemy w niej propozycje przystawek zimnych i ciepłych, zup (3 pozycje: soliankę, żur wiejski i co zawsze jest zagadką dla klienta - zupę dnia). Mięsa rozpisano na 14 pozycji, pod ostatnią znalazła się potrawa regionalna: kartoflak mazurski z grzybami leśnymi. Przysmak w tym akurat miejscu nie zwrócił mojej uwagi – szkoda. Dalej, w sąsiedztwie, znalazły się potrawy mączne z dyżurnymi pierogami i naleśnikami wraz ze sporą listą ryb: sandacz, łosoś, pstrąg, okoń, dorsz przyrządzanych na różne ciekawe, można powiedzieć, nowatorskie sposoby - np. łosoś duszony w winie z marynowanymi warzywami. Lista deserów niezbyt długa, ale każdy łasuch może wybrać coś dla siebie. Ja pozostałam wierna (na koniec dnia) sałatce. Wybrałam tę z wędzonym pstrągiem, warzywami i tostem.
Kolorowe danie, co ważne dla mnie, urozmaicone smakowo za sprawą różnych sałat (lodowej i rucoli), dodanych cząstek pomidorów i pomarańczy z lekkim ziołowym sosem i dla podkreślenia charakteru rybnego potrawy – kilkoma kawałkami wędzonej ryby, zjadłam z apetytem.
A po obiedzie? Niespieszna degustacja mocnej czarnej kawy z wyborną mleczną pianką.
Warto także podkreślić, że restauracja jest przyjazna dzieciom. Świadczą o tym nie tylko ustawione ślizgawki w ogródku, ale całkiem pyszne menu, z którego pociechy zasmakować mogą w mięsie, rybie, daniu mącznym, ciastku.
I jeszcze ostatnia, choć bardzo ważna sprawa! Świetna obsługa. Panie ubrane w skromne, lecz gustowne stroje zawsze uśmiechnięte, miłe i sympatyczne.