Jeszcze stara wieś nie zginęła
Maurzycki skansen położony jest nieopodal Łowicza, przy drodze krajowej Warszawa – Poznań. Przy trasie (niemal naprzeciwko skansenu) zobaczyć można pierwszy na świecie spawany most na rzece Słudwi.
Do skansenu z drogi krajowej prowadzą asfalt i bita droga wzdłuż ściany sosnowego las. Z asfaltu kierunek na nią (w lewo) wyznacza drogowskaz. Na końcu drogi jest parking.
Na kilkunastu hektarach powierzchni zobaczyć można drewniane chałupy, stodoły, obory, lamusy (budynki gospodarcze), kuźnię, wiatrak, kościół, plebanię, strażnicę oraz piece chlebowe i przydrożne kapliczki z przełomu XIX i XX wieku.
Zgromadzone na wolnym powietrzu obiekty i eksponaty ukazują region i tradycje ludności wiejskiej zamieszkującej dawne tereny Księstwa Łowickiego. I jak można przeczytać w publikacji „Skansen w Maurzycach Dziedzictwo kulturowe regionu łowickiego”: W przeciwieństwie do muzeów typu pawilonowego skanseny wyposażone są w rozleglejszą i bogatszą przestrzeń ekspozycyjną … Dostarczają one odbiorcy doznań, których nie mogą zaoferować wystawy stałe i czasowe muzeów … Turyści zwiedzając muzeum typu skansenowskiego mają możliwość nostalgicznej podróży do nieistniejącego już świata dawnej wsi, zdobywania wiedzy, aktywnego wypoczynku, kontaktu z naturą i cały wachlarz innych atrakcji.
W skansenie organizowane są sesje fotograficzne, warsztaty i pokazy m.in. z zakresu rzemiosła ludowego: hafciarstwa, garncarstwa, wycinankarstwa, bibułkarstwa, wikliniarstwa, kowalstwa a także warsztaty popularyzujące tradycyjny wypiek chleba i ciasta. Odbywają się też występy artystyczne.
Wydarzeniem były ubiegłoroczne obchody Europejskich Dni Dziedzictwa, które w Polsce otwarto w Maurzycach.
Podróż w przeszłość
Klimat dawnej wsi daje się odczuć już na samym początku. Skromne ogrodzenie z drewnianych żerdzi, piaszczysta, zacieniona drzewami aleja, drewniane budynki kryte strzechami, małe przydomowe kwiatowe ogródki.
Wycieczkę zaczynam od budynku szkoły podstawowej okresu międzywojennego. Znamienne dla łowickiego zdobnictwa niebieskie (pomalowane farbą z dodatkiem barwnika lakmusowego) drewniane ściany zewnętrzne kryją dwa niewysokie pomieszczenia z małymi okienkami. Prowadzi do nich surowa sień z betonowym klepiskiem. Jedna izba mieści klasę z ławkami, tablicą i biblioteczką, a druga mieszkanie dla nauczyciela. Naprzeciwko szkoły jest kuźnia z oryginalnymi kowalskimi narzędziami, tuż za nią piec chlebowy. Za szkolnym budynkiem postawiono żuraw studzienny, za pomocą którego czerpano ze studni wodę. Dalej w zagrodzie otwartej ze stodołą, oborą i lamusem zaglądam do drewnianej chałupy. Jak można przeczytać we wspomnianej wyżej książce: Aranżacja jej wnętrza ukazuje pomieszczenia mieszkalne z przełomu XIX i XX wieku. W tym okresie księżackie domostwa posiadały wyraźny podział na część świąteczną i roboczą. W lewej, świątecznej izbie bogato udekorowanej wycinankami, bibułowymi bukietami i świętymi obrazami ukazano tradycyjny schemat ustawienia mebli. Na lewo od wejścia stoi kredens, zwany szafą za szkłem, w którym łowickie gospodynie eksponowały ozdobna ceramikę. Pod oknami ustawiona została długa ława. Po lewej stronie drzwi do komory znajduje się domowe miejsce kultu – ołtarzyk. (…) po prawej stronie, przy drzwiach prowadzących do komory znajduje się malowana skrzynia wianna i łóżko. W izbie świątecznej łóżka były dekorowane kraciastym nakryciem – nospą i poduchami w ozdobnych poszewkach, które w domach bogatych gospodyń sięgały powały. Po przeciwnej stronie sieni odtworzono izbę roboczą, w której toczyło się codzienne życie rodziny. Była ona jednocześnie kuchnią, w której przygotowywano i spożywano posiłki, sypialnią, miejscem wykonywania różnorodnych prac gospodarskich. W izbie pokazano naczynia i sprzęty kuchenne, łóżko, ławy i stołki do spożywania pokarmów, a także warsztat tkacki.
Po lewej mijam budynek, tzw. czworak mieszczący wartownię i budynek, wnętrza którego zagospodarowano na karczmę. Lokal na razie zostawiam i drogą (tzw. ulicówką) dochodzę do niebieskich trzech chałup. W jednej z nich prowadzone są pokazy i warsztaty z zakresu rękodzieła ludowego.
Przez przelotową sień chałupy jednego z dwóch gospodarstw wielkorolnych dostaję się na duże podwórko. Na ogrodzonym skrawku ziemi jest drewniana stodoła, lamus (budynek, w którym dawniej składowano ziarno siewne) ze stryszkiem. W drugiej zagrodzie oprócz domu znajduje się stodoła z lamusem, obora z kolekcją urządzeń do ochrony roślin i stolarnia wiejska z pierwszej połowy XX w. Do wyjścia przechodzę obok wiaty. Pod jej słomianą strzechą oprócz różnych maszyn i narzędzi rolniczych są też drewniane sanie. Ich płozy trochę nadszarpnął ząb czasu, jednak po nałożeniu świeżej farby sanie wyglądałby nawet ładnie. Oczami wyobraźni cofam się w miniony wiek i widzę grubo i kolorowo odzianych, roześmianych pasażerów podczas zimowej sanny. Ich śmiechy i nawoływania słychać daleko wśród leśnych ostępów. Przecinam wiejską piaszczystą drogę i za małą ceglaną budowlą - piecem chlebowym - dróżką przez polanę docieram do dzwonnicy, kościoła i plebanii. Ich wrota zastaję zamknięte. Kieruję się na tzw. owalnicę, czyli starą wieś. W oddali, na rozległej polanie widać samotny wiatrak typu koźlak. Po lewej stronie od niego zainteresowanie moje wzbudza chata z firankami z… wycinanki. Te papierowe, koronkowe cudeńka nadają każdemu chłopskiemu wnętrzu szczególnego wyrazu. Są świadectwem znakomitej sztuki, którą posiadły i zgłębiały przez pokolenia łowickie gospodynie. Mijam okólnik – zagrodę zamkniętą w czworokąt i zagrodę otwartą.
Dochodzę do kamiennego budynku remizy strażackiej. Przed nim, pod zadaszeniem urządzono ekspozycję historycznych wozów strażackich. Opuszczam skansen przechodząc wśród rzędów drewnianych ławek przed sceną amfiteatru.
Ale, ale – przecież została jeszcze karczma. Zawracam.
Kuchnia z tradycją
Na gospodę zaadoptowano dawny budynek mieszkalny. W skromnych dwóch pomieszczeniach widać jest ślady XIX-wiecznej historii. W jednej z izb znajduje się sala jadalna z długimi stołami i ławami do siedzenia, w drugiej mieści się barek, miejsce do spożywania posiłków i zaplecze kuchenne. Na menu składają się różnorakie potrawy. W tym, jak mi powiedział właściciel, najbardziej chodliwe: żur łowicki z kiełbasą, bigos i kopytka. Jako ciekawostkę wyjawił także, że taki zestaw wybrali już austriaccy turyści, którzy zapowiedzieli się ze zwiedzaniem za rok. Oprócz sztandarowych dań zjeść w karczmie można jeszcze m.in. kotlet schabowy, szaszłyk, pierogi z mięsem, jajka sadzone, golonkę, pajdę chleba ze swojskim smalcem i kiszonym ogórkiem, a z zup poza żurkiem - pomidorową i zalewajkę. Napić się można maślanki i zakwasu chlebowego. Na deser, własnego wypieku sernik. Ceny na każdą kieszeń. Za radą szefa (z bezmięsnych dań) poprosiłam o knedle ze śliwką (7 zł - 6 sztuk). Jednak zamiast tradycyjnych knedli podano perogi ze śliwką w środku. Danie przyozdobiono gęstą śmietaną i czekoladowymi wiórkami. Nowatorskie wydanie knedli śliwkowych zjadłam z apetytem i wpisuję je na listę smacznych kulinarnych osobliwości.
Przeczytaj także:
- Most w Maurzycach – światowa perła
- Spacerkiem po Starym Rynku w Łowiczu (Łódzkie)
- Zamek w Oporowie – piękna rycerska rezydencja obronna
- Relaks w środku nowej Europy - Aquapark Kutno, woj. łódzkie
Gdzie można zjeść w pobliżu:
- Gościniec Ułański, pewny punkt na gastronomicznej mapie kraju (Bedlno k. Krośniewic, woj. łódzkie)